Po weekendowym powrocie
do Wrocławia przeżywam psychiczny rollercoster.
W poniedziałek był dół
zwłaszcza na wieczór kiedy dopadło mnie zmęczenie i uświadomiłem
sobie, że te moje wyjazdy do Poznania są bez sensu. Odwiedzam
rodziców, brata i jego żonę. Zauważam, że ostatnio jest w nich
jakieś zarozumialstwo pozwalające im wypowiadać na każdy temat
zwłaszcza jeśli dotyczy mnie. Punktują mnie na każdym kroku
szczególnie jeśli mogą wystawić ocenę negatywną. Czyli taki
rodzinny standard. Jednak trzeba zawsze pamiętać, że z rodziną
dobrze się wychodzi ale na zdjęciu i to pod warunkiem stania z
boku.
We wtorek w pracy było
emocjonująco pozytywnie, robiłem swoje. Zdobywałem moje małe
szczyty w tym bardzo nudnym zawodzie, ale moje. Kroczek po kroczku w
kierunku celu, popołudniu zakupy w hipermarkecie, później kilka
standardowych przelewów człowieczka XXI wieku i ponad połowy
wypłaty już nie ma a tu trzeba za coś żyć do końca miesiąca,
mimo wszystko dzień uznaję za udany. Tylko koniec był fatalny bo
uświadomiłem sobie, że odbierając ostatnio koszule z pralni
musiałem jednej nie otrzymać, czyli jestem w plecy, lepiej nie
myśleć ile.
Środa to nie był dzień,
to był jakiś horror. Ze starej pracy sms, kilka telefonów. Cholera
od 1 kwietnia nie jestem ich pracownikiem, a oni teraz mając problem
dzwonią do mnie po poradę, ale jednocześnie mówią to z tekstem,
że „ich zostawiłem”, przepraszam ale „kto pod kim kopie
dołki, ten sam do nich wpada”. Na pewno zmiany nie żałuję.
Muszę iść do przodu dalej.
Postanowiłem na ten
weekend zostać we Wrocławiu, wyspać się, połazić bez sensu po
mieście, zrobić kilka zdjęć, których wartość artystyczna
będzie równa zero, wartość kronikarska zapewne taka sama.
Ponudzić się , może pójść do kawiarni, lub do kina żaden szał.
Czyli samotny weekend w wielkim mieście.
Zastanawia mnie ciągle w
jakim kierunku to pobiegnie, czy moja przyszłość jest we
Wrocławiu, czy ze spuszczonym ogonem wrócę na stare śmieci, a
może pójdę dalej do przodu. Tylko żebyśmy się dobrze zrozumieli
ja jestem zadowolony z nowego miejsca pracy , widzę w nim potencjał
na mój rozwój zawodowy, ale co bardziej ważne liczę na dobrą
kase.
zdjęcie znalezione na tumbrl.com taka abstrakcja, dla mnie fantastyczna, a dla wielu już nie zrozumiała
Uwazam, Cie za odwaznego goscia. Rzuciles prace nie majac innej oferty w reku. Chodziles od rozmowy do rozmowy i znalazles cos fajnego i przeniosles sie za praca do innego miasta.
OdpowiedzUsuńTo naprawde wymaga wyrzeczen! A poki ludzi nie znajdziesz we Wroclawiu to taki bedzie tam Twoj byt jak teraz.
Moj brat jak przeniosl sie do Krakowa za praca to od razu jakos poznal wielu ludzi! Znajomych z pracy, znajomych znajomych, od razu poznal nowa dziewczyne itp. i jego zycie w Krakowie kwitlo.
Tez bym tak chcial. Gdybym tak potrafil szybko poznac swietnych ludzi, to pewnie juz dawno przenioslbym sie do Warszawy :)
jak jesteś zadowolony z pracy, to chyba to najważniejsze ;) nie ma co oglądać się wstecz, ja tam nie pomagałbym osobom ze starej pracy, a niech radzą sobie sami :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na mój blog :)
OdpowiedzUsuń