wtorek, 5 kwietnia 2016

514) wiosenne zaświergolenia

ostatnio jestem ciągle zajęty, spóźniony. Wszystko bieguśkiem i z terminarzem, żeby przypadkiem kogoś nie pominąć i zaliczyć zbędnej scysji. Niektórzy coś do mnie mówią , a ja myślami już kwadrans dalej. Pilnuję mojej aktywności fizycznej, żeby nie oszaleć. Pilnuję aktywności społecznej, żeby nie żyć samą pracą. Pilnuję aktywności politycznej, bo jak nie ja to kto ? Antonii. Najważniejsza jest jednak aktywność towarzyska. 
Z tego wszystkiego powstał taki kołowrotek z przerwą na spanie od czwartku do poniedziałku. Czy to jest dobre nie wiem, czy będę tak funkcjonował długo, nie wiem. Na ten moment mi to odpowiada zwłaszcza czas spędzony z pewnym facetem,na ten moment to tylko zauroczenie może coś z tego wyniknie, a może jak zwykle zaliczę piękną katastrofę i będę lizał rany przez wiele miesięcy.




1 komentarz:

  1. No dobrze, że polityką się ktoś zajmuje, bo jak nie Ty to kto? No nie ja.
    Też tak kiedyś biegałem, załatwiałem przeróżne sprawy zwłaszcza nie moje. Teraz trochę to opadło i b. dobrze, bo co jest do cyca? Matka Terasa? A spierda**ć ode mnie. I obecny stan jest tym właściwym, co dopiero widzę z perspektywy czasu. Nie było nikogo, który by mnie wstawił na właściwy tor, przełożył tę wajchę z nieustającego biegu po torze głównym zasadniczym. Dopiero przy wyczerpywaniu się paliwa, skierowano mnie (bo zawsze ktoś tam jeszcze podejmuje decyzje oprócz mnie) na tor boczny dla uzupełnienia paliwa. Przejazd, ze znacznie mniejszą prędkością po tym torze, możność obejrzenia tego co wokoło, niż ciągłe ślepienie i skupianie się na tym co z przodu, przy prawie V max, by się na czymś nie wyjebać, nagle otworzyło mi mózg na inne doznania. Uspokoiło pracę lokomotywy, powoduje mniejsze jej zużycie, choć te wariackie przejazdy jednak gdzieś tam wychodzą.
    Więc dokąd tak pędzisz? W imię czego, co to ma dać komuś z Twojego otoczenia? Budowanie związku w takim pędzie... czy on tego chce, chce Cię mieć chwilę przed spaniem, rozbieganego itp?
    Dlatego dawno zrezygnowałem z lokalnych katastrof i lizania ran. Jestem chyba na to za słaby, aby je przeżywać, dochodzić do siebie po nich, przechodzić rekonwalescencję.

    OdpowiedzUsuń