środa, 26 marca 2014

single gay, nikt mi nie wiąże krawatu

czasami zastanawiam się nad swoim marnym żywotem i nie wszystko mnie w nim cieszy.
Takim podstawowym problemem jest samotność, która nie wyraża się, w tym że nie mam znajomych nie mam z kim pogadać. Tylko, że piję poranną kawę sam, nikt mi nie wiążę krawatu tylko robię to sam, ja nikomu nie wiążę krawatu. Jestem sam  i w moim wieku jest mi z tym dobrze, ale gdy widzę że ktoś młodszy, chyba popełnia moje błędy mam ochotę wydrzeć japę. 
Zaczynałem w komunistycznej Polsce, młodość przeżyłem w planie Balcerowicza, w małych miastach w pobliżu dużych miast rzadko kto słyszał o geju. Przerąbane. 
Zaskoczeniem jest dla mnie to, że ktoś o dziesięć lat ode mnie młodszy chyba przerabia tą samą historię co ja  nie zaprzecza i nie potwierdza, a za pięć lat będzie miał to w nosie czy brat, siostra, matka lub ojciec wiedzą czy nie, tylko że wtedy będą marne szanse na poznanie kogoś ciekawego.

większość ludzi postrzega świat, swoje życie jako sumę zerową, żebym ja ileś zyskał tyle samo ktoś musi stracić. Ja postrzegam życie jako efekt senergi tylko , żeby on wystąpił trzeba znaleźć odpowiednich ludzi. 

15 komentarzy:

  1. No i trzeba się modlić, żeby kopnąć w kalendarz w tygodniu, ewentualnie w niedzielę po południu, to będzie szansa, że z pracy zawiadomią policję żeby szukała i znajdą nas zanim zaczniemy fest śmierdzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wielkie dzięki za odrobinę optymizmu i szyderstwa

      Usuń
    2. Sęk w tym, że szyderstwa to jest tu tyle co nic. Pisałem serio.
      A co do optymizmu, to fakt - nie mam go już ani trochę.

      Usuń
  2. Odbieram ten post, jako częściową odpowiedź na mój komentarz z wczoraj. To pociągnę temat. Będąc kiedyś na fellow pisałem bardzo krótko z gościem, który twierdził że przelotne spotkania sex odpadają, bo on czeka na taki seks z uczuciem tzn. z wątkiem miłosnym. Spytałem sie ile już czeka na ten s. Napisał 2 lata. Pomyślałem, chyba by mnie popierdo**ło jakbym miał tyle czekać i nic nie robić. Chyba podobnie ze znajomościami, skoro nie mogę znaleźć odpowiedniej osoby i chyba już nie znajdę to nie zamknę się w domu i odetnę od wszystkich znajomych na zasadzie czekania na tego jedynego. Nie znalazłem go przez 15 lat i mogę przez następne 15 nie znaleźć, a żyć trzeba. Stąd posiadanie dużej ilości znajomych/kolegów traktuję jako rozwiązanie zastępcze by nie oszaleć odbijając się od własnych 4 ścian, a co z nimi zrobię to moje. I poprawiłem link do Twojego bloga u siebie, bo brakło dwukropka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też należy przyjąć aktualny stan rzeczy, pogodzić się z tym, czego nie da się zmienić i z pełną świadomością przejść na uczuciową emeryturę. W wielu aspektach jest znacznie lżej.

      Usuń
    2. Ja się jakby pogodziłem z obecnym stanem rzeczy nawet nieszczególnie mi przeszkadza. Natomiast z uczuciową emeryturą jest znacznie gorzej. Podobnie ja nie mogę zmienić się nagle w heteryka, choć nawet powoli by się to nie udało, nie mogę wyłączyć popędu seksualnego tak nie mogę wyłączyć uczuciowości i ona tam głęboko na osobnych obwodach pracuje. Nie ma po prostu do tych rzeczy czy spraw wyłącznika głównego.

      Usuń
    3. W pełni się zgadzam - nie ma wyłącznika głównego, ale wg mnie lepiej sobie podarować i pomału przejść w stan hibernacji. Uczuciowa emerytura w moim przypadku zdaje egzamin i więcej czasu poświęcam sobie samemu - dużo czytam, spaceruję, doskonalę amatorską fotografię, słucham muzyki, oglądam filmy itp., itd. Tylko pod jednym warunkiem mógłbym wrócić do stanu czynnego, lecz ten warunek nigdy się nie spełni...

      Usuń
    4. Ta hibernacja może by i była do włączenia gdybym mieszkał na bezludnej wyspie. Natomiast wśród ludzi, co jakiś czas odczuwam, że to tam w środku działa i jak spotykam się z kimś dłużej, nawet wiedząc, że z tego nic nie będzie, to to tam inicjuje działania. Chętnie bym się zajął więcej sobą, nawet bym chciał, ale brak wyłączników głównych do w/w rzeczy czy spraw powoduje ciągły dysonans.

      Usuń
    5. Adi bardzo bardzo proszę, napisz cały adres swojego blogu ;)

      Usuń
    6. Adi - moim zdaniem wystarczy chcieć :)

      Usuń
    7. Skoro zeszliśmy na uproszczenie spraw to może chciej nie być gejem? Kiedyś też może chciałem teraz już nie chcę i mało tego nie żałuję, że jestem. Adres bloga: http://baltazar221.blog.interia.pl/ choć z góry uprzedzam forma pisania jest z goła inna niż moje komentarze na innych blogach.

      Usuń
    8. Niczego nie uprościłem - spuentowałem tylko :)

      Usuń
  3. Oj Atlu, nie wiesz, że każdy uczy się na błędach, ale tylko własnych? Ja też jak miałem 20 lat bałem się własnego cienia, ale zdałem sobie później sprawę, że tak naprawdę ludzie odbierają nas przez pryzmat naszych własnych odczuć co do swojej osoby. Jeśli sami sie nie akceptujemy to ludzie nas nie zaakceptują :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z Tobą Anioł czy Diabeł mam problem
      wydaje mi się, że rozumiemy się świetnie, ale wskazany jest spacer w upalny dzień,
      wtedy odpowiemy sobie na wiele pytań i nie wiele ukryjemy ;)

      Usuń
    2. w upalny dzien to ja nie wychodze z domu, tylko leze na lozku z wiatraczkiem skierowanym w moja strone ;) chociaz, moze w zwiazku z tym, ze jest mnie -14 kilo to bede bardziej zywotny przy +35 stopniach :P

      Usuń