niedziela, 5 sierpnia 2012

marudzenie Kłapouchego

inaczej wyobrażałem sobie swój start we Wrocławiu. Myślałem, że to będzie nowa ekscytująca podróż, w której poznam nowe miejsca , nowych ludzi. Poznam nowy punkt widzenia. Uważałem, że nie mam problemu z komunikacją i zapoznaje szybko nowe osoby, to nawet nie jest mój osąd o sobie to jest opinia obcych ludzi o mnie poznanych wcześniej. Niestety podsumowując pierwsze dwa miesiące we Wrocławiu prawda jest taka, że znam tylko ludzi poznanych w pracy. Chyba mam klasyczny syndrom samotnego emigranta opisany przez kogoś w zdaniu „ameryka to łóżko i fabryka”.

Kiedy zostaje na weekend we Wrocławiu to chodzę bez większego sensu po śródmieściu podziwiam architekturę miasta, wpadam do empiku przejrzeć nowości książkowe, gdzieś wypić lanserską kawę w kubku z logo firmy tylko po to żeby skorzystać z ich darmowego wifi.
Mobilny internet, proszę niech operatorzy tych usług nie rozśmieszają mnie, przereklamowane, drogie i kompletnie nieefektywne do większości stron w tej chwili będących w internecie. Nawet ten prosty jak bicz dziadowski blog ładuje się śmiertelnie długo, a jest na nim trochę zdjęć ostatnio coraz mniej i trochę muzyki.
Na spacerach po Wrocławiu zaliczam zawsze Rynek, i tam mam nadzieje posłuchać pewnej pary grającej na skrzypcach. Jeśli fachowcy od muzyki powiedzą, że to altówki lub coś innego to wierzcie im nie mi , pomimo że miałem lekcje muzyki w szkole to poziom tego był naprawdę marny. Wracając do pary artystów zawsze wykonują ten sam repertuar, ale moim skromnym zdaniem robią to dobrze, a przede wszystkim świetnie dobrali repertuar zgodnie z dewizą z „Rejsu”. Jest więc tango z filmu „Zapach kobiety” , muzyka z „Ojca chrzestnego” i jeszcze kilka znanych utworów. Oczywiście otwarty futerał na dotację też. Zwracają na siebie uwagę jeszcze jednym, to młodzi ludzie schludnie, czysto ubrani nie ekstrawagancko tylko zwyczajnie ona w sukience bardzo delikatnej skromnej on w koszuli i szortach. Wyróżniają się wobec grajków, którzy wyglądają jakby wyszli z kanałów, których jeansy może były prane w zeszłym miesiącu, których włosy widziały szampon i grzebień może w zeszłym tygodniu. Żeby nie powstało między nami nieporozumienie, ale jest jakaś mądrość ludowa w tym , że drugiego człowieka niestety oceniamy po wyglądzie. Nie chodzi o markę ciuchów tylko o ich stan, o ich czystość, o higienę. Ich ciuchy moim skromnym zdaniem to zwyczajne sieciówki, na dodatek o ile dobrze kojarzę oni często są ubrani tak samo.

Mój okres próbny się kończy, podobno zostanie ze mną przedłużony okres współpracy . Czyli mój pobyt we Wrocławiu będzie trwał. Co oznacza, że jeszcze kilkadziesiąt razy ponudzę opisami swoich obserwacji Wrocławia, jego architektury i moich opinie o ludziach tu mieszkających. To jest spojrzenie przybysza z zewnątrz . Dziwne, ale dopiero ten pobyt rodzi we mnie pewne pytania dotyczące wyglądu i życia w Poznaniu. Czym dłużej o tym wszystkim myślę, to dochodzę do wniosku, że w Polsce powinien powstać pomnik , przecież my uwielbiamy stawiać pomniki „Pomnik dla dwóch milionów Polskich emigrantów, którzy wyjechali w ostatnich latach, bo państwo Polskie ich olało”


na koniec fotka znaleziona gdzieś w internecie, a przypomniałem sobie o niej na niedzielnym spacerze po Nadodrzańskim Bulwarze słuchając RMF Classic. 

8 komentarzy:

  1. Słuchasz RMF Classic? Wow.... myslalem, ze wszyscy sluchaja tylko maxxxa :) Zartuje oczywiscie.

    Wiem, ze wyjde na sknere, ale czesto by skorzystac z darmowego wifi w starbucksie, po prostu stawalem przed oknem, pobieralem co mialem pobrac i odchodzilem. nic nie zmawialem. Szkoda mi kasy, na herbate za 8 zl.

    I wlasnie to co teraz przezywasz blokuje mnie przed migracja np. do Wawy. Bez sensu jest znac tylko ludzi z pracy. Wtedy pracuje sie dluzej. Praca, dom, praca dom, no bo gdzie isc skoro nikogo nie znasz?

    Uwazam, ze miasta powinny dbac o nowych. Np. uruchomic taki program: "Nowi w Miescie", zapoznac ich, pokazac ciekawe miejsca itp. Ba, a nawet zrobic taka objazdowke po miescie wynajetym autobusem.


    Gazeta Wyborcza zrobila taka objazdowke dla studentow, rozpoczynajacych nauke w Katowicach. Podczas calej podrozy opowiadali, gdzie bywac, gdzie nie, gdzie isc na randke, gdzie wypic dobra kawe, gdzie wypozyczyc ksiazki itp. Oto moj zapis obrazu z tego eventu

    http://www.youtube.com/watch?v=OcqNQBvlv6w

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A od czego net? Zacznijcie się udzielać na jakimś forum, np. lokalnym lub branżowym. Jak będziecie sympatyczni to rychło znajdziecie jakiegoś cicerone, zbudujecie krąg tubylczych znajomych.

      Usuń
  2. Może blogujący z Wrocławia i okolic mogliby Cię oprowadzić po swoich ulubionych miejscach? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaa, oprowadzić po pubie :)tu masz bar, na lewo toaleta, ok, wychodzimy

      Usuń
    2. Przecież poza pubem też można spędzić czas.

      Usuń
  3. fotka to wycinek kadru filmu: "zupełnie inny weekend". polecam kto nie widział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak lubisz piesze wędrówki po Wrocławiu i okolicach i masz cierpliwość do nieustannie mówiącego człowieka, to poznam Cię z kimś odpowiednim, ale zaopatrz się w dobre obuwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nawet lepiej, że on będzie gadał przynajmniej coś się dowiem, a jeśli chodzi o obuwie na długie spacery to już mam, a jeśli będzie fajnie to jestem nawet skłonny zainwestować w nowe. Bo mam bzika na punkcie butów i pod tym względem cicho rywalizuje z Carrie Bradshaw.

      Usuń