nie wiem co jest ze mną nie tak, ale cały czas wierzę że w nowym otoczeniu będzie lepiej, że za lasem, za góra lub za rzeka jest lepszy świat niż tu w tym miejscu i w tym czasie, w którym jestem. W pracy po zakończeniu pewnego etapu kiedy miałem spokój, znowu wyłażą Hydry i Meduzy i trzeba z nimi walczyć.
Dzisiaj rozmawiałem z kolesiem z pracy, który w grudniu od nas odszedł i mieszka i pracuje w Warszawie . Zadowolony ze wszystkiego, odwrotnie do mnie. Chyba nigdy nie będę i nie byłem szczęśliwy przez dłuższy czas. Taki mój urok.
W zeszłym tygodniu usłyszałem, że jak się skończyło czterdziestkę to połowę życia ma się za sobą. Chyba zmarnowałem tą połowę i nie mam siły na drugą tak długo trwającą podróż, zwłaszcza sam. Jestem już podminowany na punkcie zbliżającej Wielkanocy, chciałbym uciec na ten okres z tego kraju, od rodziny i wrócić tydzień po. Nie mam ochoty na Zajączki, sztuczne uśmiechy i Panie w pracy marudzące ile to mają pracy z tymi świętami.
Kolejny raz w fajnym klubie , na fajnej zabawie , ładny inny koleś do towarzystwa. Niestety podrywany przez jeszcze ładniejszego bajkopisarza, ja to mam szczęście w te klocki.
oj tak, zbliża się okres mycia okien, podłóg i innych czynności, w pracy już niedługo zaczną panie o tym rozmawiać... też nie mogę się doczekać :D:D:D
OdpowiedzUsuńAle to znowu się przeprowadzasz za las, za górę, za rzekę?
OdpowiedzUsuńŚwięta z rodziną, ale po co? A to nie można się od rodziny odciąć i żyć bez niej? Można, tak zrobiłem i nawet nie wiem, kto jeszcze z niej żyje, bo część na pewno już wymarła. Nie to nie, na drzewa jak się nie podoba i tak też się stało (i teraz cytat E. Piaf). Z Tobą tak samo jak z 825, od którego ciągle słyszę stękania o rodzinie, chyba mu kiedyś powiem wyraźnie, aby się od niej odciął (jak w pingwinach z Madagaskaru) cięciem Bakuhatsu. Chyba, że Wy lubicie jakiś wtórny masochizm, tylko nie wiem komu się od tego robi lepiej.
Na święta to mnie zapraszają ludzie z po za rodziny. Czasami do kogoś polezę, ale głównie święta na stacji, bo tu ruch 24/7 niezależnie od świąt, a chyba nawet w nie jest większy.
Przynajmniej tyle, że zacząłeś łazić do klubów, coś się ruszyło.
Ale inne powiedzenie mówi, że życie dopiero zaczyna się po czterdziestce. Więc to chyba kwestia postrzegania, czy szklanka jest w połowie pełna, czy w połowie pusta. Mimo wszystko wesołych świąt wielkanocnych. :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jest za późno na jakiekolwiek decyzje! Dobrze, że widzisz, że nie tylko w tym znanym, bezpiecznym miejscu, w którym jesteś teraz jest życie, że zauważasz, że poza tym co masz teraz można być szczęśliwym (szczęśliwszym?!). Trzeba tylko wstać i zrobić krok do przodu.
OdpowiedzUsuńŚwięta, sprzątanie, pieczenie... Czy wszystkie kobiety tylko tym się zajmować będą w najbliższym tygodniu?!
po 40 zaczyna się życie! Ile my wszyscy gówniarze moglibyśmy się od Ciebie nauczyć!!