niedziela, 31 stycznia 2016

501) z pewną taka nie radością

czasami zdarza mi się iść bez przekonania na jakieś spotkanie. Mam duże obawy czy będę pasował do towarzystwa, ale nie wypada się wymigiwać więc idę. Nagle orientuję się na tym spotkaniu, że nie tylko dobrze się bawię, ale baluje do samego rana. Do godziny kiedy tramwaje i autobusy nocne przestają jeździć, przynajmniej w Poznaniu w kierunku mojego mieszkania. Myślę że w balowaniu trzeba zaakceptować robienie z siebie wariata. Potrzebowałem takiego dziwnego mocnego resetu.
I wbrew doświadczeniu nie odczuwałem dzisiaj efektów kaca, chociaż piłem alkohol.
Poproszę o więcej takich weekendów ;)

3 komentarze:

  1. Gratuluję takiego weekendu, a nawet go zazdroszczę:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. No wreszcie czytam o jakiejś imprezce. Jeszcze tego z wawki trzeba na podobną wypchnąć, co by wrócił rano do dom i był zadowolony.
    Więcej imprezek, więcej potencjalnie możliwości do wyhaczenia jakiegoś ukrytego biseksa, a przynajmniej do rozruszania mózgu w kierunku podrywania, wszak "taniec godowy" trza odstawiać, a jeżeli nie, to zwykła zabawa jaką miałeś, po takiej posusze, jest bardzo dobra. Więcej takich wpisów chcę czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie zawsze nachodzą takie obawy! Czy będę pasował, czy ktoś będzie ze mną rozmawiał, czy nie zrobię jakichś głupstw... Zawsze jednak okazuje się, że bawię się świetnie.

    OdpowiedzUsuń